Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Muzeum w Radzionkowie otwarcie z prezydentem za nami. W przyszłym tygodniu zwiedzanie

Tomasz Klyta
Henryk Janoszka ze Zbrosławic, na otwarcie Muzeum w Radzionkowie przyszedł ze zdjęciem ślubnym rodziców. Jego ojciec został wywieziony
Henryk Janoszka ze Zbrosławic, na otwarcie Muzeum w Radzionkowie przyszedł ze zdjęciem ślubnym rodziców. Jego ojciec został wywieziony Tomasz Klyta
Przez wiele lat nie można było mówić o Tragedii Górnośląskiej. Masowe wywózki Ślązaków do ZSRR owiane były tajemnicą. Zamykano usta tym, którzy przeżyli tragedię oraz rodzinom, którzy stracili na wschodzie swoich bliskich. W ostatnią sobotę, otwarto Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 r. Muzeum w Radzionkowie zacznie przyjmować zwiedzających w przyszłym tygodniu.

– W grudniu 1945 r. miałam skończyć 18 lat. Wywieźli mnie wcześniej, w kwietniu. Wiedziałam, że mam pracować dla Rosjan ale myślałam, że chodzi o sprzątanie lub pilnowanie bydła. Tak samo jak tych, którzy byli ze mną w „krowioku”, zaskoczyło mnie, że jedziemy tak daleko. Ostatecznie trafiłam do pracy w lesie, przy wycince drzew - wspomina Regina Kudla, jedna z wywiezionych. To właśnie pani Regina razem z prezydentem Komorowskim oraz burmistrzem Gabrielem Toborem, uroczyście dokonała otwarcia muzeum w Radzionkowie.

Według ostrożnych - jak zaznaczają przedstawiciele IPN - szacunków, w 1945 roku do przymusowej pracy w ZSRR wywieziono ok. 30 tys. Ślązaków. Około jedna trzecia z nich nie przeżyła podróży lub katorżniczych warunków pracy.

Jak wyjaśnia dr Andrzej Sznajder, dyrektor oddziału IPN w Katowicach, wywózki Ślązaków na wschód były jedną z form reparacji wojennych dla ZSRR. Trafiali oni do obozów pracy. - W większości były to osoby o wysokich kwalifikacjach zawodowych: górnicy, hutnicy, kolejarze, ślusarze, mechanicy czy kowale - wylicza dr Sznajder. - Byli to normalni ludzie. Wśród nich byli uczestnicy kampanii wrześniowej 1939 czy członkowie konspiracji antyhitlerowskiej, jednak w większości byli niezaangażowani politycznie - zaznacza.

Otwarciu Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR patronował prezydent RP Bronisław Komorowski, który pojawił się na uroczystościach. - Nie mogło tu zabraknąć prezydenta wolnej Polski, bo tylko wolność dała nam szansę na przywrócenie tej części pamięci, która przez wiele lat funkcjonowała tylko w ukryciu, na poziomie rodzin - powiedział Bronisław Komorowski. - Dziś potrzeba refleksji, że choć zakończenie II wojny światowej było sukcesem militarnym, wiązało się z klęską wolności. Najbardziej można to odczuć właśnie tu, na Śląsku - dodał prezydent.

Na uroczystościach podkreślano również, że pamięć o Tragedii Górnośląskiej istniała tylko w rodzinach osób, które zostały wywiezione. - Dzięki działaniom rodzin ofiar tragedii sprawa pojawiła się w życiu publicznym. Dały impuls do tego, żeby najpierw przygotować wystawę IPN, a ostatecznie wybudować muzeum w Radzionkowie - powiedział Gabriel Tobor, burmistrz miasta.

– Wróciłam po dwóch latach. Znowu zapakowali nas do „krowioków” i przywieźli do Frankfurtu. Tam mogliśmy zdecydować, czy chcemy jechać do Niemiec, czy do Polski. Niektórzy mieli rodzinę na zachodzie ale ja wróciłam do rodzinnych Siedlisk - mówi pani Regina.

To nie koniec „budowy” Muzeum w Radzionkowie

Choć prace przy budowie muzeum skończyły się już dawno, urzędnicy z Radzionkowa mają nadzieję, że ekspozycja będzie się powiększała. Obecnie, stanowią ją przede wszystkim rzeczy osobiste osób wywiezionych oraz ich zdjęcia. W Radzionkowie mają nadzieję, że rodziny osób wywiezionych, kiedy dowiedzą się o centrum, zdecydują się przekazać pamiątki po bliskich.

W 1945 r. ojca Henryka Janoszki ze Zbrosławic, który pojawił się na uroczystościach, wywieziono do Pietropawłowska. Wrócił dopiero po trzech latach.– Ojca ledwo pamiętam. Miałem dwa lata jak go zabierali a kiedy wrócił, po dwóch tygodniach zmarł z wycieńczenia - wspomina. Zadeklarował, że chce przekazać jedyną pamiątkę, jaka została mu po ojcu. – Jak go zabierali, to jego mama dała mu krzyż. On ten krzyż cały czas miał i
przywiózł go do domu. Chciałbym, żeby znalazł się w muzeum.

Multimedia i przejażdżka „krowiokiem”

Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 r. jest nowoczesną, multimedialną placówką. Zwiedzanie trwa ok. 30 - 40 min, jednak w dużej mierze będzie to uzależnione od samych zwiedzających.
Po wejściu, widzimy symboliczną tablicę z „rozkładem” jazdy pociągów. W części „odjazdy” znajduje się część miejscowości, do których wywożono Ślązaków. Tablica przyjazdów jest symbolicznie pusta.

Duże wrażenie robi niewielkie i obite deskami pomieszczenie. Na początku, na ścianie wyświetlana jest prezentacja multimedialna, poświęcona sytuacji na Śląski w 1945 r. Następnie ściany zaczynają się zsuwać, a podłoga się rusza. Do tego w tle słychać pokrzykiwania po rosyjsku i strzały z karabinów, między deskami przewijający się krajobraz. Zdajemy sobie wtedy sprawę, że jesteśmy w „krowioku”.

Jedną z najważniejszych sal w muzeum jest ta, w której znajduje się urna z ziemią z Zagłębia Donieckiego. Przywiozła ją delegacja Urzędu Miejskiego. W tej sali również jest prezentacja multimedialna. Składają się na nią wypowiedzi osób, które przeżyły wywózki, lub członkowie ich rodzin. Na ścianach są zdjęcia osób wywiezionych oraz zapisane wspomnienia. W tej sali jest chwilą na refleksję. Tutaj zatrzymujemy się najdłużej...

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto